środa, 9 czerwca 2010

Część VII - Białowieża - Białystok



Ostatni etap podróży był zarazem jednym z krótszych - dystans około 80 km dzieli Białowieżę od Białegostoku.


Po drodze oglądaliśmy piękne cerkiwie, m.in. w Narwi i urokliwe wioski z domkami ze zdobionymi okiennicami, aż dotarliśmy do stolicy województwa Podlaskiego. I tu zaskoczenie - Białystok to miasto pełne życia: wspaniałych zabytków, m.in. odrestaurowany już Pałac Branickich, zwany Polskim Wersalem, oraz atrakcji turystycznych - akurat odbywał się międzynarodowy festiwal esperanto (Zamenhof urodził się właśnie w Białymstoku). Z żydowskich akcentów warto także wspomnieć o pozostałościach po synangogach. Jedna z nich, Wielka Synagoga juz nie istnieje, na jej miejscu znajduje się pomnik, druga natomiast pełni teraz rolę lokalu usługowego.


Oczywiście tych wartych zobaczenia miejsc jest w mieście wiele, nas niestety ograniczał czas i kolejny kłopot z noclegiem... Schroniska i hostele były pełne lub tak śmiesznie drogie, ze tylko cud nas mógł uratować przed bankructwem... Zdarzył się cud, ale nie uratował nas niestety przed ekstrawagancją turystyczną: spotkaliśmy znów Rafała i on polecił nam niezawodny sposób nocowania ponoć tysięcy ludzi w drodze - STACJĘ BENZYNOWA! Tak, stację, a właściwie jej teren, bo kierowcy śpią na parkingach, a my (i, jak się okazało później także ekstremalni podróznicy z Litwy) spaliśmy na trawniku za stacją! No problem ze strony obsługi - byle jak najwcześniej rano pójść sobie:) I tak spędziliśmy tę niezwykłą noc w Białymstoku, bratając się przy litewskim i polskim piwku z sąsiadami Litwinami (którzy na stopa jechali na południe, do Grecji, a nie mieli nawet namiotu:), mając pod sobą tony drogocennego surowca:).
Jutro powrót do domu!

1 komentarz:

  1. Madziu, ale super, że dokończyłaś relację z podróży. Czekałam na nią :)

    OdpowiedzUsuń